Rozdział XII
"- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. - Co wtedy?
- Nic wielkiego. - zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika." - Kubuś Puchatek.
Babcia
Ishi gładziła delikatnie wnuczkę po włosach, kiedy ta leżała na
kanapie z głową na udach staruszki. Pogrzeb odbył się kilka dni
temu, na którym druga wnuczka nie pojawiła się. Jednak miłym
zaskoczeniem w tym smutnym dniu, było pojawienie się SeokJung'a.
Starszego brata Jin, który przez swoją pracę bywał naprawę
rzadko w domu. Ojciec braci również się pojawił i widać było po
nim, że bardzo przeżywał śmierć brata. Nigdy nie spodziewał
się, że jego młodszy brat umrze szybciej, niż on.
Niestety
szkarłatnowłosa musiała zostać rozdzielona z przybranym bratem i
chłopakiem, ponieważ musieli wrócić do pracy. Yuki nie miała im
tego za złe, dobrze wiedziała, na czym polegała ich praca. Również
chciała pobyć chwilę sama. Razem z ciotką, a raczej obecnie
adopcyjną matką załatwiała sprawy spadkowe. Tak, jak się
spodziewały, wszystko było przepisane w testamencie na dziewczynę,
jednak część pieniędzy ze spadku była zapisana na opłaty
szpitala psychiatrycznego. Pani Kim i czerwonowłosa były z tym
zgodne, ponieważ wiedziały, jakie mogą być konsekwencje braku
opłat.
Ishi
nawet nie dostrzegła, że już kilka dni temu rozładował się jej
telefon. Nie kontaktowała się z nikim, nawet z HoSeok'iem, który
po kilku dniach milczenia, naprawdę zaczął się martwić. Jednak
uspokajał go Jin, który powiedział mu, że rozmawiał ze swoją
matką i wie, że z Yuki jest wszystko w porządku. Wyjaśniła mu
też, że potrzebuje ona czasu na zaakceptowanie nowego stanu
wszystkiego i pożegnać się z Tokyo, ponieważ miała zamieszkać w
domu Kim'ów.
Nagle
domowy telefon zaczął dzwonić, przez co w całym domu rozległ się
uporczywy dźwięk. Babcia dziewczyny podniosła lekko jej głowę,
która całkowicie rozbudzona usiadła.
-
Jeśli to do mnie, powiedz, że śpię – poprosiła.
-
Kochana, powinnaś z kimś porozmawiać – powiedziała.
- Nie
musisz się martwić babciu. Naprawdę wszystko w porządku –
uśmiechnęła się do niej.
-
Jeśli to znowu twój chłopak, nie próbuj uciekać – skarciła ją
wzrokiem.
Staruszka
podeszła do telefonu i odebrała. Tak jak się spodziewała, był to
Jin, który za namową przyjaciela chciał porozmawiać ze swoją
dziewczyną.
-
Skarbie, to on – podała jej słuchawkę. - Pójdę zrobić
kolację.
Kiedy
babcia Yuki zniknęła za ścianą, ta dopiero przyłożyła
słuchawkę do ucha.
-
Słucham? - odparła grzecznie.
-
Nawet nie wiesz, jak się za tobą stęskniłem. Martwiłem się o
ciebie – powiedział.
-
Przepraszam, nawet nie wiem, gdzie mam telefon – westchnęła.
-
Kochanie, na pewno wszystko w porządku? - zapytał.
-
Tak, misiu. Proszę, daj mi kilka dni. Obiecuje, że wszystko ci
opowiem, kiedy będę już u cioci Kim. Mamy tu jeszcze kilka spraw –
odparła.
-
Yuki – odezwał się nagle głośniej.
-
Tak?
-
Kocham cię. Naprawdę cię kocham – uśmiechnęła się, słysząc
te słowa.
- Ja
ciebie też, oppa – odpowiedziała.
-
Będę mógł odebrać cie z lotniska? – zapytał, będąc
ewidentnie szczęśliwy.
-
Tak, możesz – zaśmiała się cicho. - Pozdrowisz chłopaków? Już
późno i jestem śpiąca.
-
Tak, jasne. Dobranoc skarbie – odparł.
- Daj
mi ją – usłyszała głos Jin'a.
- Ona
idzie spać. Nie będziesz jej przeszkadzać.
Zaśmiała
się cicho, słysząc ich przekomarzankę.
-
Dobranoc, chłopaki – rozłączyła się.
Ciemne
tęczówki dziewczyny nie odrywały się od urządzenia.
- Już
niedługo Hobi... obiecuje – szepnęła i odłożyła urządzenie.
Następnego
dnia około południa, czerwonowłosa leżała w wannie pełnej wody
i piany. Włosy miała spięte, jednak końcówki i tak się
zmoczyły. Bawiła się błękitną pianą, śmiejąc się cicho i
nie zwracając uwagi na czas. Jej ciotka wyleciała do Korei już z
samego rana. Jednak Yuki chciała jeszcze załatwić jedną sprawę.
Po wczorajszej rozmowie z chłopakiem oraz słysząc głos swojego
przybranego brata, naprawdę poczuła się lepiej.
Jej
chwilę relaksu została przerwana przez jej babcie, która pukadła
do łazienki.
-
Skarbie, już południe – oznajmiła. - Będziesz coś jadła czy
poczekasz do obiadu?
-
Poczekam! - odpowiedziała i ściągnęła gumkę z włosów.
Yuki
przestała się bawić i w końcu zaczęła się myć. Po wyjściu z
wanny, stała chwilę owinięta ręcznikiem i spojrzała w lustro.
Jednak pokręciła głową i sięgnęła po drugi ręcznik, którym
zaczęła wycierać włosy. Na błękitną bieliznę, która
przypominała sportową, wciągnęła czarne długie spodnie,
założyła czarną koszulkę, którą wsunęła w spodnie i spięła
włosy w mocny kok, zostawiając kilka kosmyków, żeby opadały przy
jej twarzy. Umyła zęby i opuściła łazienkę. Na zegarku, który
stał na komodzie w korytarzu, dostrzegła, że spędziła w łazience
ponad godzinę.
Weszła
do pokoju i rzuciła się na łóżko, po czym zaczęła uważnie
rozglądać się po pokoju. Większość rzeczy została już
przetransportowana do domu cioci Kim, więc pozostawały już tylko
puste półki. Zielony pluszak, który był prezentem od jej
chłopaka, ciągle jej towarzyszył. Nie chciała go zostawiać
samego w domu swojej nowej matki.
Nieoczekiwanie
do sypialni szkarłatnowłosej weszła jej babcia, która uśmiechała
się do niej łagodnie, przez co mimowolnie podniosła. Usiadła obok
swojej wnuczki, którą zamknęła w swoim szczelnym uścisku. Przez
dłuższą chwilę panowała cisza, którą przerwała staruszka.
-
Skarbie, jest coś, co chciałabym ci dać – powiedziała,
odsuwając ją na długość ramion.
- Tak
babciu? - spojrzała na nią zdziwiona.
Babcia
Ishi wyciągnęła z kieszeni błękitne pudełeczko, które miało
na środku literkę H.
Dziewczyna wzięła od niej pudełeczko i zaszokowana spojrzała to
na prezent, to na babcię.
-
Babciu... czy to należało do dziadka Hiroshi'ego? - zapytała.
-
Tak. Prosił, żebym ci to dała, kiedy skończysz osiemnaście lat,
kiedy pojawi się wiele zmian w twoim życiu. Jednak uważam, że
teraz jest bardziej odpowiedni moment – uśmiechnęła się szeroko
do swojej wnuczki.
Czerwonowłosa
otwarła pudełeczko i zaniemówiła. W środku znajdował się
łańcuszek z gwiazdką i
szmaragdowym diamencikiem. Do nastolatki wróciły wspomnienia, jak
przesiadywała z dziadkiem od najmłodszych lat i ten łańcuszek
znajdował się na jego szyi jako szczęśliwy amulet. Jednak
staruszek zmarł pięć lat temu po ciężkiej chorobie. W jej oczach
pojawiły się łzy, przez co staruszka mocno przytuliła wnuczkę.
-
Dzwoń do mnie, dobrze? Będę w swoim mieszkaniu – powiedziała,
głaszcząc ją po plecach.
-
Dziękuję babciu, tak zrobię.
Starsza
kobieta zapięła swojej wnuczce łańcuszek i ucałowała jej czoło,
po czym zostawiła ją samą w pokoju. Yuki delikatnie opuszkami
palców przejeżdżała po gwiazdce, uśmiechając
się sama do siebie. Opadła na plecy i spoglądała w sufit. Po
chwili leżąc bez ruchu, przyszedł jej do głowy ciekawy pomysł.
Wyciągnęła spod poduszki telefon, który był ciągle podpięty do
prądu. Wczorajszego wieczoru przeczytała wszystkie wiadomości od
HoSeok'a. Uśmiechnęła się szeroko, a taki humor pozostał jej do
rana.
Wystukała
szybko w wiadomości do niego Trzecia w nocy to dobra pora
na spotkanie?. Wcisnęła wyślij
i nie musiała długo czekać na jego odpowiedź. Każda
pora jest dobra, żeby cię zobaczyć.
Lekki
chichot zagłuszyła
poduszką. Nie zdążyła odpisać, kiedy przyszła kolejna
wiadomość. Mamy trening, a NamJoon i Jin dziwnie się
zachowują. Wiesz, co mam na myśli? Ishi
zaśmiała się głośniej.
-
Ciekawe czy załapał, że będę o trzeciej? - zapytała samą
siebie.
Zamiast odpisać, po prostu wybrała jego numer.
- O! Super, że dzwonisz! - powiedział szczęśliwy.
- Powiedz mi! Czy właśnie NamJin się urzeczywistniło?! - zaśmiała
się.
- Tak! Pokaże ci!
Po chwili na ekranie jej komórki pokazał się brunet z szerokim
uśmiechem, od razu włączyła swoją kamerkę.
- Woah! Cudownie wyglądasz kochanie! - zaśmiał się.
- Dziękuję Oppa –
uśmiechnęła się, lekko rumieniąc.
- O, noona! - krzyknął Kookie, który pojawił się obok
Jung'a.
- Cześć Kookie – pomachała mu delikatnie.
- Spójrz na swojego kuzyna – powiedział starszy i odwrócił
telefon w taki sposób, że było widać Jin'a i NamJoon'a.
Obaj przytulali się i próbowali przewrócić się wzajemnie. Widać
było, że byli wściekli, ale mimo to bawili się całkiem dobrze, a
jeszcze bardziej pozostali. Kiedy najstarszy dostrzegł katem oka, co
zrobił J-Hope, zaczerwienił się lekko. Ostatnio pojawiło się w
nim uczucie odpowiedzialności, które zniknęło gdzieś w
dzieciństwie, że musi dawać jej dobry przykład.
- Cześć siostra – powiedział.
- OD KIEDY TO TWOJA SIOSTRA?! - wrzasnęli wszyscy poza
Hoseok'iem.
- Matka ją adoptowała – wyjaśnił.
- Uuuu – odezwał się NamJoon.
- A idź na drzewo zboczeńcu! - warknął na niego SeokJin.
- Ej no, nie bądź taki dla Joonnie'go – zaśmiała się.
- Właśnie, kiedy przylatujesz? - zapytał, starając się
być spokojnym.
- HoSeok wie – uśmiechnęła się szeroko. - Babcia zrobiła
obiad. Papa, chłopaki!
Szkarłatnowłosa szybko rozłączyła się i odłożyła komórkę.
Kiedy ekran zgasł, wszyscy czekali, aż Nadziejka się wypowie,
jednak on siedział na ziemi zaszokowany. W końcu przypomniała mu
się wiadomość.
- O TRZECIEJ W NOCY! - wrzasnął.
Wszyscy zaczęli się śmiać, jednak zamilkli, kiedy do
pomieszczenia wszedł CEO, który nie był zbytnio zadowolony.
- Kim SeokJin, Jung Hoseok. Idziecie ze mną – rozkazał.
Obaj posłusznie udali się za mężczyzną do jego biura.
Nieoczekiwanie w fotelu gościa siedziała matka Kim, która była
ewidentnie czymś zadowolona.
- Usiądźcie – rozkazał.
- Witaj mamo – przytulił ją na powitanie i usiadł na kanapie.
Od razu obok szatyna usiadł brunet, który był bardzo ze
stresowany. Mężczyzna usiadła zaraz naprzeciw nich i długo
zbierał się w sobie, żeby cokolwiek powiedzieć.
- SeokJin, twoja matka jest przerażająca. Pierwszy raz kobieta
postawiła mnie tak pod ścianą – zaśmiał się cicho.
- Wiem, że mama czasem bywa uparta, ale zawsze ma dobre intencje.
Nauczyła się tego, pracując w szpitalu – odparł.
- Głownie to dzisiejsze spotkanie dotyczy HoSeok'a, a ty i twoja
matka jesteście tu jako rodzina jego dziewczyny – oznajmił.
- W-więc – wydukał Jung.
- Nie wierzę, że to robię, ale możecie się normalnie spotykać.
Tylko SeokJin jest za was odpowiedzialny – powiedział na wydechu.
- Żebym tylko nie żałował tej decyzji.
- Naprawdę!? Bardzo panu dziękuję – podniósł się i skłonił
przed nim.
- Nie dziękuj mi, tylko matce swojej dziewczyny. Przyprowadź ją
tu, kiedy tylko wróci z Tokyo. Możecie wracać do pracy – machnął
ręką.
- Bardzo pani dziękuję – skłonił się przed kobietą, która
zadowolona odłożyła filiżankę kawy.
Kiedy opuścili pomieszczenie, Jin od razu spojrzał poważnie na
przyjaciela.
- Jeśli choć raz, choć raz ona będzie przez ciebie cierpieć...
to nie będę zwracać uwagi na naszą przyjaźń – zagroził mu,
trzymając go mocno za spoconą koszulkę.
Ostatnie chwile w Tokyo, ostatnie widoki, ulubione miejsca i ulubione
chwile spędzone z przyjaciółmi. Znalazła również czas, żeby
wybrać się na cmentarz, gdzie złożyła kwiaty na grobie dziadka i
rodziców. O godzinie, którą podała swojemu chłopakowi, czekała
na niego na lotnisku. Westchnęła ciężko, kiedy spóźniał się
piętnaście minut. Powoli zaczęła się godzić z myślą, że nie
zrozumiał jej wiadomości, kiedy nagle ktoś przytulił ją od tyłu,
prawie wbiegając na nią.
- Witaj, kochanie – szepnął jej do ucha.
- A już myślałam, że jesteś większym idiotą niż za jakiego
cie miałam – zaśmiała się.
- No wiesz ty co? Mnie nazywać idiotą? - udawał załamanego.
- Ale to oznacza, że muszę być idiotką, skoro jestem z tobą, a
mi to zupełnie nie przeszkadza – zachichotała cicho.
- Oooo! A ja mam dla ciebie ważną wiadomość – oznajmił i
odwrócił ją do siebie przodem. - Otóż, dzięki twojej
wspaniałej... - zamyślił się.
- Możesz mówić matce – podpowiedziała mu.
- Okey. Więc, dzięki twojej wspaniałej matce, CEO został
przekonany i mamy pozwolenie na spotykanie się, aczkolwiek chciałbym
cię prosić o mały drobiazg. A mianowicie, niepodawanie otwarcie
twojej tożsamości – powiedział poważnie.
- Po pierwsze, nie wiedziałam, że potrafisz być tak poważny –
zaczęła zdziwiona, po czym uśmiechnęła się szeroko. - Po
drugie, bardzo się cieszę.
Brunet przytulił mocno dziewczynę, która uśmiechała się
szeroko. W końcu pocałował ją delikatnie w usta, ale zaczął
pogłębiać pocałunek, wyrażając w nim swoją tęsknotę. Jednak
po chwili odsunęła go od siebie.
- Oppa, pojedziemy już? Jestem zmęczona – mruknęła.
- Tak, dla ciebie wszystko – uśmiechnął się szeroko.
Awww... @w@
OdpowiedzUsuńTyle słodyczy, że zaraz dostanę cukrzycy XDDD
Super to było x3
Pozdrawiam~
Taka moja prośba, nie pisanie o cukrzycy. To boli, ponieważ na nią choruje i mnie przeraża takie sformułowanie. Ciesz się, że się spodobało.
UsuńPrzepraszam, jeśli cię uraziłam. Więcej tego nie zrobię :3
UsuńPozdrawiam~
Nic się nie stało i dziękuje za wyrozumiałość.
UsuńTen rozdział był naprawdę słodki i cieszę się, że był poświęcony w większości romansów i wgl. Dobrze, że wytwórnia i chłopaki nie mają nic przeciwko Yuki i Hobiemu.
OdpowiedzUsuńNie wiem co więcej dodać, wybacz, ale na tym skoncze swoją wypowiedź.
Życzę weny i dodaj szybko rozdzial.
Już dodany. ♥
Usuń