Chapter One - Crimson hair.

Rozdział I

Słońce dosłownie paliło. Nadchodziły wakacje, a wraz z nimi testy semestralne w szkole średniej. Jednakże dla klasy, do której uczęszczała szkarłatnowłosa, był to ostatni taki test. Była bowiem w ostatniej kasie i planowała iść na studia historyczne, aczkolwiek bardzo lubiła przebywać z dziećmi.
Podczas tego testu zachowywała się, jakby nic ją nie obchodziło. Spoglądała za okno, patrząc, jak chmury leniwie poruszają się na niebie i zasłaniają słońce. Z transu wyrwał ją nauczyciel, który delikatnie szturchnął jej ramie linijką, po czym wskazał na test.

Dziewczyna spojrzała na mężczyznę, a następnie na kartkę. W górnym rogu podpisała się szybko Yuki Ishi. Następnie zaczęła wypełniać test. Był to test z dziedziny historii, więc była to dla niej bułka z masłem. Skutkiem było to, że podniosła rękę po niecałych piętnastu minutach.
Klasa nie była tym zdziwiona, tak samo, jak i nauczyciel. Podszedł do niej i sprawdził wszystkie odpowiedzi. Test polegał na samych odpowiedziach abc, więc nawet najgorsze osoby mogły mieć szczęście i go zdać. Nauczyciel napisał czerwonym długopisem 100%. Pokazał arkusz szkarłatnowłosej i wskazał na drzwi.
Yuki od razu zabrała swoje rzeczy i cicho wyszła z klasy. Skierowała się w stronę dachu, na którym zawsze przesiadywała. Włożyła sobie słuchawki do uszu i włączyła muzykę. Najczęściej słuchała zespołu swojego kuzyna, który mieszkał w Korei Południowej. Ona sama jest Koreanką, ale kiedy miała siedem lat, musiała przeprowadzić się do Tokyo z powodu pracy ojca.
Położyła się na ławce, która znajdowała się w cieniu i zamknęła oczy. Po chwili jednak otwarła oczy i usiadła. Wyciągnęła z kieszeni czarnych spodenek białą komórkę. Zdziwiona spojrzała na ekran. Wymamrotała ciche Oppa?, po czym wyciągnęła słuchawki i odebrała.
- Oppa? - zapytała.
- Hey! - odpowiedział jej nieznany głos.
- Yoboseyo? - zapytała.
- Hejo – odezwał się kolejny obcy dla niej głos, a w tle można było słyszeć śmiechy i przekomarzankę.
- Jesteśmy przyjaciółmi twojego kuzyna! Chcemy, żebyś....
- Idioci! - w końcu usłyszała swojego kuzyna, którego tak kochała.
- Oppa? - zapytała zdziwiona.
- Tak Nee-san. To ja. Ci debile chcą, żebyś na wakacje poleciała z nami do Korei.
- To znaczy, że jesteś w Japonii? - zaśmiała się.
- Wiesz, jaka jest moja praca – zaśmiał się.
- A rodzice? - zapytała po chwili.
- Zgodzili się. Więc za godzinę się widzimy – rozłączył się.
- Pabo... - westchnęła i położyła się. - To znaczy, że jestem zwolniona z reszty lekcji. Yey!
Ishi leżała na ławce, przysypiając i słuchając muzyki, a wiatr delikatnie muskał jej twarz i poruszał jej czerwonymi włosami. Kiedy wybudziła się, postanowiła iść jeszcze do biblioteki, więc zabrała rzeczy i skierowała się do tam.
Dziewczyna lubiła czytać. Mogła się wtedy oderwać od rzeczywistości, która nie był różowa. Jej ojciec ciągle przesiadywał w pracy. Matka też dużo pracowała, ale w domu była straszną pedantką i nadopiekuńczą kobietą.
Kiedy szkarłatnowłosa weszła do biblioteki, było w niej tylko parę osób. Podeszła do regału, gdzie znajdowały się jej ulubione książki. Książki Edgara Allana Poe fascynowały dziewczynę, a szczególnie to, że Romantyk amerykański, który tworzył najczęściej opowiadania z gatunku fantastyki i horroru. W szkolnej bibliotece było niewiele jego książek.
Yuki uczyła się bardzo dużo języka angielskiego, ponieważ chciała zamówić jego opowiadania w oryginale. Przejechała dłonią po książkach na półce i zatrzymała się prawie na końcu. Wyciągnęła książkę z napisem Opowiadania I i otwarła ją na przypadkowej stronie. Był to koniec opowiadania Berenice.

Zapukano z lekka do drzwi biblioteki i, blady jak przybysz z tamtego świata, wszedł na palcach służący.
Oczy miał obłąkane przerażeniem i rzekł mi coś głosem bardzo cichym, drżącym i zdławionym. Co mi powiedział? Posłyszałem kilka zdań na chybił trafił wyrwanych. Powiedział, jak mi się zdaje, że straszliwy krzyk zakłócił ciszę nocną — że zbiegła się cała służba, że podążono w ślad za owym dźwiękiem — i w końcu głos jego stał się wyraźny aż do stopnia zgrozy, gdy mówił mi o pogwałceniu grobu, o zwłokach zeszpeconych, odartych z całunu, lecz jeszcze dyszących — jeszcze drgających, żywych jeszcze!
Spojrzał na moje szaty — były zbryzgane błotem i krwią. Nie mówiąc ani słowa ujął mnie za rękę — zdradzała ślady paznokci ludzkich. Skierował moją uwagę na pewien przedmiot tkwiący u ściany. Przyglądałem mu się przez minut kilka: był to rydel. Z krzykiem dopadłem do stołu i pochwyciłem szkatułkę hebanową, lecz zabrakło mi sił, aby ją otworzyć. Wymknęła mi się z drżących rąk, upadła ciężko i stłukła się na kawałki — i wypadło z niej, tocząc się z wrzaskliwym szczękiem żelastwa, kilka narzędzi dentystycznych; a wraz z nimi trzydzieści dwa drobne, białe, barwy kości słoniowej przedmioty, które rozsypały się po podłodze. [1]

Ishi zamknęła z impetem książkę, czując czyjś oddech na karku. Odwróciła się szybko i cofnęła o krok, wpadając na regał z książkami. Tuż przed nią stał chłopak o jasnobrązowych włosach, na jego nosie spoczywały duże okrągłe okulary. Szkarłatnowłosa doskonale go znała. Każdy test, egzamin czy zwyczajna kartkówka, była ich wyścigiem.
- Czego chcesz Ayato? - zapytała, patrząc na niego poważnie.
- Znowu wyszłaś przede mną, ale tym razem to ja będę pierwszy w klasie – prychnął i zabrał jej książkę.
- Oddaj to! - uniosła głos.
- Jesteśmy w bibliotece, ciszej proszę – zaśmiał się szyderczo, ale cicho.
- Słuchaj no...
- To ty posłuchaj. Następny egzamin zawalasz – warknął na nią i złapał ją za przed ramie.
- Puszczaj, to boli! - syknęła i złapał ją za drugie ramię.
Do szatyna podszedł chłopak o bardzo ciemnobrązowych włosach i złapał go za nadgarstek, przez co puścił jej jedną rękę. Uwagę przykuwał jego ubiór. Nie był uczniem tego liceum, ponieważ nie miał na sobie mundurku. Miał na sobie czarną skórzaną kurtkę, czarne obcisłe spodnie i w jego jednym uchu znajdowała się czarno-czerwona słuchawka.
- Yah! Kolego, nie posuwasz się za daleko? – zapytał spokojnie, bacznie go obserwując.
- Nie twoja sprawa i kim ty jesteś do cholery?! - zapytał wściekły Ayato.
- Twoim największym koszmarem, jeśli nie zostawisz jej w spokoju – zmarszczył nerwowo brwi.
Chłopak puścił koleżankę z klasy, ale nim to zrobił, popchnął ją mocno o regał, który się zachwiał. Brunet kucnął z dziewczyną i schował ją pod sobą, żeby żadna ze spadających książek nie uderzyła ją. Na ich szczęście, regał się nie przewrócił, tylko wypadło kilka książek.
Ciemne oczy bruneta wpatrywały się w Yuki. Miała zamknięte oczy i drżała lekko ze strachu.
- Sonyeo-ya – powiedział cicho.
Szkarłatnowłosa otwarła lekko oczy i spojrzała w jego brązowe.
- Ne...? - zapytała strasznie cicho, będąc oczarowana jego oczami.
- W porządku? - uśmiechnął się szeroko.
Ishi poczuła, jak serce zabiło jej szybciej.
- Ne... - powiedziała prawie niesłyszalnie.
- To dobrze – usiadł i podrapał się w tył głowy.
Również usiadła i przyglądała mu się.
- A z tobą? - zapytała nieśmiale.
- O mnie się nie martw. Pozbierajmy razem książki – spojrzał na jej plakietkę z imieniem i uśmiechnął się szerzej. - Yuki. Słodkie imię.
- Wcale nie jest słodkie. Zresztą, tylko kuzyn mnie tak nazywa – zaczęła zbierać książki.
Przez przypadek, chłopak położył swoją dłoń na dłoni dziewczyny. Spojrzeli sobie w oczy i dopiero po kilku długich odsunęli się od siebie. Zapadła niezręczna cisza. Dziewczyna spoglądała w bok, a jej wybawca drapał się nerwowo w tył głowy, spoglądając w ziemię. Nawet muzyka w jego słuchawce nie uspokajała go.
Do dwójki podszedł wyskoki mężczyzna, a konkretnie jej nauczyciel historii. Spoglądał na nich zdziwiony, ale większą uwagę przykuł chłopak. Nie znał go i nie życzył sobie, żeby ktokolwiek spoza szkoły przebywał na jej terenie i wprowadzał jego uczniów w zamieszanie.
- Co tutaj robisz młodzieńcze? - zapytał ostro.
- Najmocniej przepraszam, odwiedzam kogoś – wstał i ukłonił się.
- Yuki pozwolisz ze mną, dobrze? Chce pomówić o teście – skierował słowa na dziewczynę.
- Oczywiście – ukłoniła się w stronę chłopaka. - Przepraszam, możesz zrobić to za mnie?
- Jasne, uciekaj – zaśmiał się.
Ciemnooka poszła za nauczycielem do jego klasy, zostawiając jej wybawcę. Miała lekkie wyrzuty, że nie zapytała go o imię.
Udała się z nauczycielem na zaplecze, które nauczyciel wykorzystał jako swoje biuro, usiadła na kanapie, nie orientując się, że mężczyzna zamknął drzwi od wewnątrz. Następnie zabrał z biurka plik kartek i usiadł obok niej. Pokazał jej test rozwiązany i test osoby z równoległej klasy. Prosił ją, żeby pomogła uczniowi w nauce, ponieważ może nie zadać tego roku, a w tej szkole to jest niedopuszczalne.
Położył dłoń na jej udzie i przeniósł wzrok ze swojej ręki powoli do góry. Zatrzymał wzrok na jej piersiach, ale wzroku nie nacieszył długo, dziewczyna go odepchnęła. Była przerażona i czerwieniła się. Podniosła się szybko i podbiegła do drzwi. Zamarła chwilę w bezruchu, kiedy nie mogła ich otworzyć. Wyciągnęła telefon i wybrała szybko ostatni numer.
Mężczyzna pociągnął ją za rękę i rzucił na ziemię. Ściany były tak grube, że nikt nie mógł usłyszeć jej głośnych krzyków. Jednakże z telefonu zaczął dobiegać głos jej kuzyna.
- Oppa! - wrzasnęła, broniąc się przed rękami zboczeńca.
- Yuki?! Co się dzieje?! - wrzasnął.
Mężczyzna złapał jej ręce jedną ręką i dał nad jej głowę.
- Błagam, pomóż mi! Zaplecze sali z historii! - wrzasnęła.
Wściekły nauczyciel uderzył ją w twarz kilka razy, a następnie potrząsnął ją tak mocno, że kilka razy uderzyła głową o ziemię. Wszystko zaczęło jej się mazać przed oczami, a ból głowy narastał z każdą sekundą. Ręce jej opadły i przestała się opierać. W duchu modliła się, żeby kuzyn ją uratował.
W tym czasie mężczyzna zabrał z ziemi telefon i rzucił nim o ścianę.
- Widzisz, co zrobiłaś? Musiałem oszpecić twoją buźkę i zniszczyć ci telefon – mówił powoli i uwodzicielsko.
- Błagam... zostaw mnie – mówiła cicho.
- Nie mogę śnieżynko ~
Mężczyzna znowu unieruchomił jej ręce nad jej głową, a drugą przesuwał po jej tali, śliniąc się przy tym.
Kiedy szkarłatnowłosa usłyszała hałas za drzwiami. Wrzasnęła z całych sił, ale mężczyzna złapał ją za włosy i uderzył mocno o ziemie.
- Jin! To tutaj! - wrzasnął ktoś za drzwiami.
Po sekundzie drzwi był wyważone, a nauczyciel został przygnieciony do ziemi przez czwórkę obcych mu chłopaków.
Do dziewczyny podbiegł szatyn i chłopak o pomarańczowych włosach.
- Yuki, wszystko w porządku? - pomógł jej usiąść.
- Jin...? - spojrzała na niego słabo.
- Tae, zabieramy ją do szpitala – spojrzał na rudzielca, który od razu przytaknął.
- Moja głowa... - mamrotała cicho.
Kuzyn i jego kolega pomogli wyjść jej z pomieszczenia, ale na korytarzu upadła i straciła przytomność. Jej krewny długo ją wołał, ale razem z przyjacielem zabrał ją do szpitala.

Wszystko było nieskazitelnie białe. Takie sterylne. Czystość i biel po prostu jebała mnie po oczach. Bolała mnie dosłownie każda część ciała. Głowa szczególnie. Co właściwie się wydarzyło tego dnia? Ktoś dzwonił... Tak, to był Jin... Jest w Japonii. Ten chłopak w bibliotece. Jego oczy były tak cudowne, że mogłabym się w nich zatracić.
- Śnieżynko... Śnieżynko...
Nie... tylko nie ten zboczeniec. Tylko nie on!

Szkarłatnowłosa otwarła oczy gwałtownie. Głowa ją bolała, a biel pomieszczenia raziła ją w oczy. Dopiero po chwili przyzwyczaiła się do ostrego światła. Kiedy poczuła się w miarę dobrze, usiadła i rozejrzała się. Była w szpitalu, krzesło obok jej łóżka było puste, a kroplówka odłączona.
Przesunęła się na skraj łóżka i wzięła głęboki oddech. Na korytarzu wybuchła kłótnia. Rozpoznała jedynie głos swojego kuzyna.
- Zabroniłem Ci tam iść! - wrzasnął Jin.
- Wybacz Hyung, ale byłem ciekawy i chciałem pozwiedzać – zaśmiał się.
- Co mnie to obchodzi?! Mieliśmy umowę, że nie zbliżacie się do niej, żeby mogła przywyknąć! - ciągle krzyczał.
- Hyung, przecież nie wiedziałem, że tam będzie! - zezłościł się.
- Hoseok!
Dziewczyna wyszła z pomieszczenia i spojrzała na nich słabo,a zarazem obojętnie.
- Kłócicie się jak małe dzieci – prychnęła.
- O wstałaś już – powiedział Kim.
- Miło cię widzieć kuzynie – powiedziała.
- Ciebie też – zaśmiał się i pokręcił głową.
Ciemne oczy dziewczyny zatrzymały się na brunecie.
- Zaraz. Ty byłeś w bibliotece – zdziwiła się.
- Jestem Jung Hoseok, mówią mi J-Hope i jestem raperem i tancerzem w BTS~! - zaśmiał się, robiąc piruet.
Yuki odpowiedziała na to krótkim śmiechem. Natomiast Jin uderzył chłopaka w tył głowy.
- Yuki. Masz w sali torbę. Przebierz się i jedziemy na lotnisko – rozkazał jej kuzyn.
- Tak szybko? - zdziwiła się.
- Tak. Zabieram cię do siebie na wakacje – uśmiechnął się.
Ishi przytaknęła i weszła na sale, zamykając za sobą drzwi. Przebierając się, myślała o swoim kuzynie, jak to zostali rozdzieleni w dzieciństwie, kiedy jej ojciec dostał poważną prace w Tokyo i musiała wyjechać z Korei.
Kiedy wyszła ubrana w biały top z jakimś czarnym nadrukiem, czarne spodenki, podkolanówki i biało-czarne trampki.
- Już – mruknęła
- To idziemy – powiedział szatyn.
Ten spojrzał na kolegę, którego dosłownie szczęka opadła na jej widok. Szturchnął go i kiedy oprzytomniał, cała trójka zeszła na dół, gdzie czekała reszta zgrai.
Jin po kolei przedstawił każdego z członków jego zespołu. RapMonster, Suga, V, Jimin i Kookie. Każdy z nich miał inny styl, ale mimo wszystko tworzyli zgraną ekipę. Każdy chciał wiedzieć jak czuje się dziewczyna. Kiedy mówiła, że w porządku, chociaż bała się ich, pojechała z nimi na lotnisko.

[1] Fragment opowiadania "Berenice" E.A.Poe

2 komentarze:

  1. Prawie nic nie zmieniłaś w tym rozdziale jak poprzednio, ale muszę przyznać, że chętnie czytałabym twoje prace i czytała.. No i tak w kółko.. Dlatego też pisz to.. Pisz, bo nie wiem co ci zrobię. Ciekawa jestem, kiedy pojawi się Sunggyu Oppa.. Jejku niech J-Hope Hyung będzie o niego zazdrosny to będzie takie awrawrawr *^*..
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SungGyu zawsze do ciebie. Pamiętasz, że obiecałam. Trzeci lub czwarty rozdział. Przedłużam wszystko.
      Nie zauważyłaś, że w bibliotece było inaczej.
      *cry cry cry*
      Jin jest zazdrosny z jednego powodu, który niebawem ujawnię. A Hope zawsze cudowny.
      ♥♥♥♥

      Usuń

Layout by Ally | Credit x