Słońce
dosłownie paliło. Nadchodziły wakacje, a wraz z nimi testy
semestralne w szkole średniej. Jednakże dla klasy, do której
uczęszczała szkarłatnowłosa, był to ostatni taki test. Była
bowiem w ostatniej kasie i planowała iść na studia historyczne,
aczkolwiek bardzo lubiła przebywać z dziećmi.
Podczas tego testu zachowywała się, jakby nic ją nie obchodziło.
Spoglądała za okno, patrząc, jak chmury leniwie poruszają się na
niebie i zasłaniają słońce. Z transu wyrwał ją nauczyciel,
który delikatnie szturchnął jej ramie linijką, po czym wskazał
na test.
Dziewczyna
spojrzała na mężczyznę, a następnie na kartkę. W górnym rogu
podpisała się szybko Yuki Ishi. Następnie zaczęła wypełniać
test. Był to test z dziedziny historii, więc była to dla niej
bułka z masłem. Skutkiem było to, że podniosła rękę po
niecałych piętnastu minutach.
Klasa
nie była tym zdziwiona, tak samo, jak i nauczyciel. Podszedł do
niej i sprawdził wszystkie odpowiedzi. Test polegał na samych
odpowiedziach abc, więc nawet najgorsze osoby mogły mieć szczęście
i go zdać. Nauczyciel napisał czerwonym długopisem 100%.
Pokazał arkusz szkarłatnowłosej i wskazał na drzwi.
Yuki od
razu zabrała swoje rzeczy i cicho wyszła z klasy. Skierowała się
w stronę dachu, na którym zawsze przesiadywała. Włożyła sobie
słuchawki do uszu i włączyła muzykę. Najczęściej słuchała
zespołu swojego kuzyna, który mieszkał w Korei Południowej. Ona
sama jest Koreanką, ale kiedy miała siedem lat, musiała
przeprowadzić się do Tokyo z powodu pracy ojca.
Położyła
się na ławce, która znajdowała się w cieniu i zamknęła oczy.
Po chwili jednak otwarła oczy i usiadła. Wyciągnęła z kieszeni
czarnych spodenek białą komórkę. Zdziwiona spojrzała na ekran.
Wymamrotała ciche Oppa?, po czym wyciągnęła słuchawki i
odebrała.
- Oppa?
- zapytała.
- Hey!
- odpowiedział jej nieznany głos.
-
Yoboseyo? - zapytała.
- Hejo
– odezwał się kolejny obcy dla niej głos, a w tle można było
słyszeć śmiechy i przekomarzankę.
-
Jesteśmy przyjaciółmi twojego kuzyna! Chcemy, żebyś....
-
Idioci! - w końcu usłyszała swojego kuzyna, którego tak kochała.
- Oppa?
- zapytała zdziwiona.
- Tak
Nee-san. To ja. Ci debile chcą, żebyś na wakacje poleciała z nami
do Korei.
- To
znaczy, że jesteś w Japonii? - zaśmiała się.
-
Wiesz, jaka jest moja praca – zaśmiał się.
- A
rodzice? - zapytała po chwili.
-
Zgodzili się. Więc za godzinę się widzimy – rozłączył się.
-
Pabo... - westchnęła i położyła się. - To znaczy, że jestem
zwolniona z reszty lekcji. Yey!
Ishi
leżała na ławce, przysypiając i słuchając muzyki, a wiatr
delikatnie muskał jej twarz i poruszał jej czerwonymi włosami.
Kiedy wybudziła się, postanowiła iść jeszcze do biblioteki, więc
zabrała rzeczy i skierowała się do tam.
Dziewczyna
lubiła czytać. Mogła się wtedy oderwać od rzeczywistości, która
nie był różowa. Jej ojciec ciągle przesiadywał w pracy. Matka
też dużo pracowała, ale w domu była straszną pedantką i
nadopiekuńczą kobietą.
Kiedy
szkarłatnowłosa weszła do biblioteki, było w niej tylko parę
osób. Podeszła do regału, gdzie znajdowały się jej ulubione
książki. Książki Edgara Allana Poe fascynowały
dziewczynę, a szczególnie to, że Romantyk amerykański, który
tworzył najczęściej opowiadania z gatunku fantastyki i horroru. W
szkolnej bibliotece było niewiele jego książek.
Yuki
uczyła się bardzo dużo języka angielskiego, ponieważ chciała
zamówić jego opowiadania w oryginale. Przejechała dłonią po
książkach na półce i zatrzymała się prawie na końcu.
Wyciągnęła książkę z napisem Opowiadania I i otwarła ją
na przypadkowej stronie. Był to koniec opowiadania Berenice.
Zapukano z lekka do drzwi biblioteki i, blady jak przybysz z tamtego świata, wszedł na palcach służący.Oczy miał obłąkane przerażeniem i rzekł mi coś głosem bardzo cichym, drżącym i zdławionym. Co mi powiedział? Posłyszałem kilka zdań na chybił trafił wyrwanych. Powiedział, jak mi się zdaje, że straszliwy krzyk zakłócił ciszę nocną — że zbiegła się cała służba, że podążono w ślad za owym dźwiękiem — i w końcu głos jego stał się wyraźny aż do stopnia zgrozy, gdy mówił mi o pogwałceniu grobu, o zwłokach zeszpeconych, odartych z całunu, lecz jeszcze dyszących — jeszcze drgających, żywych jeszcze!Spojrzał na moje szaty — były zbryzgane błotem i krwią. Nie mówiąc ani słowa ujął mnie za rękę — zdradzała ślady paznokci ludzkich. Skierował moją uwagę na pewien przedmiot tkwiący u ściany. Przyglądałem mu się przez minut kilka: był to rydel. Z krzykiem dopadłem do stołu i pochwyciłem szkatułkę hebanową, lecz zabrakło mi sił, aby ją otworzyć. Wymknęła mi się z drżących rąk, upadła ciężko i stłukła się na kawałki — i wypadło z niej, tocząc się z wrzaskliwym szczękiem żelastwa, kilka narzędzi dentystycznych; a wraz z nimi trzydzieści dwa drobne, białe, barwy kości słoniowej przedmioty, które rozsypały się po podłodze. [1]
Ishi
zamknęła z impetem książkę, czując czyjś oddech na karku.
Odwróciła się szybko i cofnęła o krok, wpadając na regał z
książkami. Tuż przed nią stał chłopak o jasnobrązowych
włosach, na jego nosie spoczywały duże okrągłe okulary.
Szkarłatnowłosa doskonale go znała. Każdy test, egzamin czy
zwyczajna kartkówka, była ich wyścigiem.
- Czego
chcesz Ayato? - zapytała, patrząc na niego poważnie.
- Znowu
wyszłaś przede mną, ale tym razem to ja będę pierwszy w klasie –
prychnął i zabrał jej książkę.
- Oddaj
to! - uniosła głos.
-
Jesteśmy w bibliotece, ciszej proszę – zaśmiał się szyderczo,
ale cicho.
-
Słuchaj no...
- To ty
posłuchaj. Następny egzamin zawalasz – warknął na nią i złapał
ją za przed ramie.
-
Puszczaj, to boli! - syknęła i złapał ją za drugie ramię.
Do
szatyna podszedł chłopak o bardzo ciemnobrązowych włosach i
złapał go za nadgarstek, przez co puścił jej jedną rękę. Uwagę
przykuwał jego ubiór. Nie był uczniem tego liceum, ponieważ nie
miał na sobie mundurku. Miał na sobie czarną skórzaną kurtkę,
czarne obcisłe spodnie i w jego jednym uchu znajdowała się
czarno-czerwona słuchawka.
- Yah!
Kolego, nie posuwasz się za daleko? – zapytał spokojnie, bacznie
go obserwując.
- Nie
twoja sprawa i kim ty jesteś do cholery?! - zapytał wściekły
Ayato.
- Twoim
największym koszmarem, jeśli nie zostawisz jej w spokoju –
zmarszczył nerwowo brwi.
Chłopak
puścił koleżankę z klasy, ale nim to zrobił, popchnął ją
mocno o regał, który się zachwiał. Brunet kucnął z dziewczyną
i schował ją pod sobą, żeby żadna ze spadających książek nie
uderzyła ją. Na ich szczęście, regał się nie przewrócił,
tylko wypadło kilka książek.
Ciemne
oczy bruneta wpatrywały się w Yuki. Miała zamknięte oczy i drżała
lekko ze strachu.
-
Sonyeo-ya – powiedział cicho.
Szkarłatnowłosa
otwarła lekko oczy i spojrzała w jego brązowe.
-
Ne...? - zapytała strasznie cicho, będąc oczarowana jego oczami.
- W
porządku? - uśmiechnął się szeroko.
Ishi
poczuła, jak serce zabiło jej szybciej.
- Ne...
- powiedziała prawie niesłyszalnie.
- To
dobrze – usiadł i podrapał się w tył głowy.
Również
usiadła i przyglądała mu się.
- A z
tobą? - zapytała nieśmiale.
- O
mnie się nie martw. Pozbierajmy razem książki – spojrzał na jej
plakietkę z imieniem i uśmiechnął się szerzej. - Yuki. Słodkie
imię.
- Wcale
nie jest słodkie. Zresztą, tylko kuzyn mnie tak nazywa – zaczęła
zbierać książki.
Przez
przypadek, chłopak położył swoją dłoń na dłoni dziewczyny.
Spojrzeli sobie w oczy i dopiero po kilku długich odsunęli się od
siebie. Zapadła niezręczna cisza. Dziewczyna spoglądała w bok, a
jej wybawca drapał się nerwowo w tył głowy, spoglądając w
ziemię. Nawet muzyka w jego słuchawce nie uspokajała go.
Do
dwójki podszedł wyskoki mężczyzna, a konkretnie jej nauczyciel
historii. Spoglądał na nich zdziwiony, ale większą uwagę przykuł
chłopak. Nie znał go i nie życzył sobie, żeby ktokolwiek spoza
szkoły przebywał na jej terenie i wprowadzał jego uczniów w
zamieszanie.
- Co
tutaj robisz młodzieńcze? - zapytał ostro.
-
Najmocniej przepraszam, odwiedzam kogoś – wstał i ukłonił się.
- Yuki
pozwolisz ze mną, dobrze? Chce pomówić o teście – skierował
słowa na dziewczynę.
-
Oczywiście – ukłoniła się w stronę chłopaka. - Przepraszam,
możesz zrobić to za mnie?
-
Jasne, uciekaj – zaśmiał się.
Ciemnooka
poszła za nauczycielem do jego klasy, zostawiając jej wybawcę.
Miała lekkie wyrzuty, że nie zapytała go o imię.
Udała
się z nauczycielem na zaplecze, które nauczyciel wykorzystał jako
swoje biuro, usiadła na kanapie, nie orientując się, że mężczyzna
zamknął drzwi od wewnątrz. Następnie zabrał z biurka plik kartek
i usiadł obok niej. Pokazał jej test rozwiązany i test osoby z
równoległej klasy. Prosił ją, żeby pomogła uczniowi w nauce,
ponieważ może nie zadać tego roku, a w tej szkole to jest
niedopuszczalne.
Położył
dłoń na jej udzie i przeniósł wzrok ze swojej ręki powoli do
góry. Zatrzymał wzrok na jej piersiach, ale wzroku nie nacieszył
długo, dziewczyna go odepchnęła. Była przerażona i czerwieniła
się. Podniosła się szybko i podbiegła do drzwi. Zamarła chwilę
w bezruchu, kiedy nie mogła ich otworzyć. Wyciągnęła telefon i
wybrała szybko ostatni numer.
Mężczyzna
pociągnął ją za rękę i rzucił na ziemię. Ściany były tak
grube, że nikt nie mógł usłyszeć jej głośnych krzyków.
Jednakże z telefonu zaczął dobiegać głos jej kuzyna.
- Oppa!
- wrzasnęła, broniąc się przed rękami zboczeńca.
-
Yuki?! Co się dzieje?! - wrzasnął.
Mężczyzna
złapał jej ręce jedną ręką i dał nad jej głowę.
-
Błagam, pomóż mi! Zaplecze sali z historii! - wrzasnęła.
Wściekły
nauczyciel uderzył ją w twarz kilka razy, a następnie potrząsnął
ją tak mocno, że kilka razy uderzyła głową o ziemię. Wszystko
zaczęło jej się mazać przed oczami, a ból głowy narastał z
każdą sekundą. Ręce jej opadły i przestała się opierać. W
duchu modliła się, żeby kuzyn ją uratował.
W tym
czasie mężczyzna zabrał z ziemi telefon i rzucił nim o ścianę.
-
Widzisz, co zrobiłaś? Musiałem oszpecić twoją buźkę i
zniszczyć ci telefon – mówił powoli i uwodzicielsko.
-
Błagam... zostaw mnie – mówiła cicho.
- Nie
mogę śnieżynko ~
Mężczyzna
znowu unieruchomił jej ręce nad jej głową, a drugą przesuwał po
jej tali, śliniąc się przy tym.
Kiedy
szkarłatnowłosa usłyszała hałas za drzwiami. Wrzasnęła z
całych sił, ale mężczyzna złapał ją za włosy i uderzył mocno
o ziemie.
- Jin!
To tutaj! - wrzasnął ktoś za drzwiami.
Po
sekundzie drzwi był wyważone, a nauczyciel został przygnieciony do
ziemi przez czwórkę obcych mu chłopaków.
Do
dziewczyny podbiegł szatyn i chłopak o pomarańczowych włosach.
- Yuki,
wszystko w porządku? - pomógł jej usiąść.
-
Jin...? - spojrzała na niego słabo.
- Tae,
zabieramy ją do szpitala – spojrzał na rudzielca, który od razu
przytaknął.
- Moja
głowa... - mamrotała cicho.
Kuzyn i
jego kolega pomogli wyjść jej z pomieszczenia, ale na korytarzu
upadła i straciła przytomność. Jej krewny długo ją wołał, ale
razem z przyjacielem zabrał ją do szpitala.
Wszystko
było nieskazitelnie białe. Takie sterylne. Czystość i biel po
prostu jebała mnie po oczach. Bolała mnie dosłownie każda część
ciała. Głowa szczególnie. Co właściwie się wydarzyło tego
dnia? Ktoś dzwonił... Tak, to był Jin... Jest w Japonii. Ten
chłopak w bibliotece. Jego oczy były tak cudowne, że mogłabym się
w nich zatracić.
-
Śnieżynko... Śnieżynko...
Nie...
tylko nie ten zboczeniec. Tylko nie on!
Szkarłatnowłosa
otwarła oczy gwałtownie. Głowa ją bolała, a biel pomieszczenia
raziła ją w oczy. Dopiero po chwili przyzwyczaiła się do ostrego
światła. Kiedy poczuła się w miarę dobrze, usiadła i rozejrzała
się. Była w szpitalu, krzesło obok jej łóżka było puste, a
kroplówka odłączona.
Przesunęła
się na skraj łóżka i wzięła głęboki oddech. Na korytarzu
wybuchła kłótnia. Rozpoznała jedynie głos swojego kuzyna.
-
Zabroniłem Ci tam iść! - wrzasnął Jin.
-
Wybacz Hyung, ale byłem ciekawy i chciałem pozwiedzać – zaśmiał
się.
- Co
mnie to obchodzi?! Mieliśmy umowę, że nie zbliżacie się do niej,
żeby mogła przywyknąć! - ciągle krzyczał.
-
Hyung, przecież nie wiedziałem, że tam będzie! - zezłościł
się.
-
Hoseok!
Dziewczyna
wyszła z pomieszczenia i spojrzała na nich słabo,a zarazem obojętnie.
-
Kłócicie się jak małe dzieci – prychnęła.
- O
wstałaś już – powiedział Kim.
- Miło
cię widzieć kuzynie – powiedziała.
-
Ciebie też – zaśmiał się i pokręcił głową.
Ciemne
oczy dziewczyny zatrzymały się na brunecie.
-
Zaraz. Ty byłeś w bibliotece – zdziwiła się.
-
Jestem Jung Hoseok, mówią mi J-Hope i jestem raperem i tancerzem w
BTS~! - zaśmiał się, robiąc piruet.
Yuki
odpowiedziała na to krótkim śmiechem. Natomiast Jin uderzył
chłopaka w tył głowy.
- Yuki.
Masz w sali torbę. Przebierz się i jedziemy na lotnisko –
rozkazał jej kuzyn.
- Tak
szybko? - zdziwiła się.
- Tak.
Zabieram cię do siebie na wakacje – uśmiechnął się.
Ishi
przytaknęła i weszła na sale, zamykając za sobą drzwi.
Przebierając się, myślała o swoim kuzynie, jak to zostali
rozdzieleni w dzieciństwie, kiedy jej ojciec dostał poważną prace
w Tokyo i musiała wyjechać z Korei.
Kiedy
wyszła ubrana w biały top z jakimś czarnym nadrukiem, czarne
spodenki, podkolanówki i biało-czarne trampki.
- Już
– mruknęła
- To
idziemy – powiedział szatyn.
Ten
spojrzał na kolegę, którego dosłownie szczęka opadła na jej
widok. Szturchnął go i kiedy oprzytomniał, cała trójka zeszła
na dół, gdzie czekała reszta zgrai.
Jin po kolei przedstawił każdego z członków jego zespołu. RapMonster,
Suga, V, Jimin i Kookie. Każdy z nich miał inny styl, ale mimo
wszystko tworzyli zgraną ekipę. Każdy chciał wiedzieć jak czuje
się dziewczyna. Kiedy mówiła, że w porządku, chociaż bała się ich, pojechała z nimi na lotnisko.
[1] Fragment opowiadania "Berenice" E.A.Poe
Prawie nic nie zmieniłaś w tym rozdziale jak poprzednio, ale muszę przyznać, że chętnie czytałabym twoje prace i czytała.. No i tak w kółko.. Dlatego też pisz to.. Pisz, bo nie wiem co ci zrobię. Ciekawa jestem, kiedy pojawi się Sunggyu Oppa.. Jejku niech J-Hope Hyung będzie o niego zazdrosny to będzie takie awrawrawr *^*..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
SungGyu zawsze do ciebie. Pamiętasz, że obiecałam. Trzeci lub czwarty rozdział. Przedłużam wszystko.
UsuńNie zauważyłaś, że w bibliotece było inaczej.
*cry cry cry*
Jin jest zazdrosny z jednego powodu, który niebawem ujawnię. A Hope zawsze cudowny.
♥♥♥♥