Rozdział III
Miłość to trucizna. Jej smak jest słodki, ale zabije cię niezawodnie - George R.R. Martin – „Starcie królów”
Przerażony
Hoseok wybiegł za dziewczyną, która usłyszała jego rozmowę z
TaeHyung'iem. Drze wiedział, jak ona odebrała te słowa. Teraz
wiedział, że zakochał się w niej. W tej chwili bolało go serce.
Rozejrzał
się dookoła, ale nigdzie nie było dziewczyny. Ulica była
całkowicie pusta. Wrócił do środka i rozkazał Kim'owi, żeby
obudził tych. Którzy jeszcze racjonalnie myślą. Sam zabrał bluzę
i pobiegł szukać szkarłatnowłosej.
Nocą
Seoul wręcz błyszczał. Spacerując jego ulicami o tej porze,
mogłaby być to świetna randka. Jednakże piękno, a zarazem i
romantyzm tego miejsca całkowicie był obojętny dla Yuki. Słysząc
słowa wypowiedziane z ust Hope, jej serce omal nie pękło. Ja
zaraz zwariuję, jeśli ona dłużej tu będzie! Tracę przy niej
zdrowy rozsadek – te słowa
tak bardzo ją zabolały, ponieważ jest w nim zakochana. Teraz
jednak nie była pewna swoich uczuć.
Ciągle odrzucała połączenia przychodzące od jej kuzyna.
Wiedziała, że to nie on. Jin spał pijany w pokoju. Przez swoją
impulsywność i pod wpływem emocji, zabrała jedynie komórkę i
wybiegła. Było jej zimno, ale nie zamierzałam tam wracać.
Nie
mogłaby z nimi mieszkać, przecież mogłoby dojść do skandalu.
Spojrzała na komórkę i nacisnęła napis Sora.
Po kilku sygnałach odebrała.
- Halo? - ziewnęła.
- Sora... kiedy masz samolot? - zapytała cicho.
- Za piętnaście minut – odparła.
- Przyjadę na lotnisko – westchnęła i rozłączyła się.
Ishi udała się na główną ulicę, gdzie bardzo szybko można
było złapać taksówkę. Pomachała ręką w stronę
nadjeżdżającego pojazdu. Nie zauważyła, że zza rogu wyszedł
Jung. Nie zdążył nawet zawołać, ponieważ za szybko odjechała.
Yuki
włożyła sobie słuchawki do uszu. A w tym czasie Hoseok otrzymał
telefon od NamJoon'a. Dowiedział się od majaczącego Jin'a, że
dzisiaj jej przyjaciółka będzie w Seoulu u rodziny. Nie
odpowiadając nawet, rozłączył się i złapał pierwszą lepszą
taksówkę.
Słońce wchodziło już nad horyzont, obdarzając swoimi pierwszymi,
jednocześnie leniwymi i delikatnymi promieniami. Dziewczyna
zapłaciła kierowcy za pomocą telefonu i udałą się do terminalu.
Usiadła na ławce, ponieważ miała jeszcze dwie godziny czekania.
Przechodząca kobieta, która była z obsługi terminala, zmartwiła
się jej widokiem. Na zewnątrz było zimno i ciemno, a ona miała na
sobie tylko krótki rękaw. Kobieta wręczyła jej koc i kubek
ciepłej herbaty.
- Dziękuję bardzo – mruknęła zdziwiona.
- Proszę – uśmiechnęła się szatynka, po czym odeszła.
Szkarłatnowłosa po wypiciu naparu, niemal od razu zasnęła. Była
męczona i przemarznięta.
J-Hope dotarł na lotnisko jakieś półgodziny później, ponieważ
drogi zaczęły się korkować w stronę terminalu. Zapłacił szybko
kierowcy i wybiegł jak oparzony z taksówki. Wbiegł do budynku,
prawie się przewracając. Trącił lekko ludzi, ale od razu
przepraszał ich.
Zatrzymał się i zaczął rozglądać w około, przerzedzając
dłonią włosy i wypuszczając z ust głośno powietrze. Podbiegł
do kasy i pokazał kobiecie zdjęcie dziewczyny. Niestety nie
widziała jej. Odwracając się, wpadł na szatynkę z wózkiem,
która dała dziewczynie koc. Widząc jej zdjęcie na jego telefonie,
zdziwiła się.
- Woah! Pan szuka tej zmarzniętej dziewczyny? - zaczęła układać
koce na wózku.
- Wie pani, gdzie ona jest?! - pozbierał szybko koce i położył na
wózku.
- Przy bramce numer siedem, prawdopodobnie już zasnęła – ułożyła
kubki w porządku.
Kiedy się odwróciła, już go nie było.
Chłopak pobiegł we wskazane miejsce, lecz nie dostrzegł jej.
Dopiero po chwili, kiedy jej sylwetka osuwała się z ławki, pobiegł
i przytulił ją mocno. Usiadł razem z nią i nie puszczał ją.
Dziewczyna śpiąc dalej, wtuliła się w niego.
Yuki obudziła się jakiś czas później. Myślała, że jeszcze
śpi, że nie ma go tutaj. Dotknęła delikatnie jego policzka.
- Jesteś prawdziwy? - szepnęła.
Brunet od razu spojrzał na nią.
- A co? Jest ktoś przystojniejszy? Potrafi lepiej tańczyć i
rapować? No nie wydaje mi się – zaśmiał się.
- Narcyz się znalazł – westchnęła. - Czemu tu jesteś?
- Pierw przyznaj się, że podsłuchiwałaś – uśmiechnął się
szeroko.
- Jeśli mnie nie chcesz w dormie, to się wyprowadzę i tak nie mogę
dłużej z wami mieszkać – odsunęła się.
- Czemu nie możesz? - zdziwił się.
- Żaden z was nie może pozwolić sobie na skandal.
- Nie pozwolimy ci wrócić do domu przed końcem wakacji –
powiedział pewnie.
- Wiem... może zamieszkam z Sorą u jej ciotki.
- Po pierwsze, to co powiedziałem Tae – zmieszał się i lekko
zarumienił. - Podobasz mi się...
Przez chwile jego słowa odbijały się w głowie szkarłatnowłosej.
Nie wiedziała, co powiedzieć. Dopiero teraz zrozumiała sens
tamtych słów. Pojawiły się na jej policzkach różowe, ale
delikatne wypieki.
- Oppa... - szepnęła, wpatrując się w jego ciemne, jak noc
tęczówki.
Hoseok nagle złapał ją za ramiona i złożył delikatny pocałunek
na jej czole, przymykając oczy. Wywołało to okropne zdziwienie i
zaskoczenie na dziewczynie. Jedyne, co zrobiła, to otwarła szeroko
oczy i lekko usta.
Kiedy odsunął się, uśmiechał się lekko i przyjaźnie.
- Nie musisz dawać mi odpowiedzi teraz. Poczekam.
- Przepraszam... - oparła czoło o jego tors.
- Po drugie, NIE POZWOLĘ CI ODEJŚĆ –
powiedział, pewnie
spoglądając w jej oczy.
Yuki uśmiechnęła się, tak że
nie widział. Czuła to samo, ale nie chciała jeszcze odpowiadać.
Bowiem to było dla niej za szybko. Zamknęła oczy i z początku
nieśmiało, ale po chwili z całą pewnością, wtuliła się w
bruneta. W jego ramionach czuła się bardzo bezpiecznie i miło.
Ciepło jego ciała otulało ją wręcz, czego skutkiem było jej
zaśnięcie.
Jung obudził dziewczyn,
niechętnie, ponieważ zbyt słodko wyglądała. Powiedział, że
samolot jej przyjaciółki wylądował.
Zaproponował, żeby poczekała,
a sam pójdzie po coś ciepłego do picia. Ściągnął bluzę i
ubrał ją dziewczynie, po czym poszedł
po napoje.
W tym czasie Jin wracał do
świadomości, ale głowa go strasznie bolała, ponieważ miał
ogromnego kaca. Kiedy przez przypadek Kookie wygadał się,
najstarszy chciał zabić ich wszystkich. Oczywiście nie zrobiłby
tego, ponieważ tych debili też kochał. Jednakże nie ręczyłby za
siebie, jeśli coś stałoby się jego księżniczce.
Ishi stała przy bramce, ubrana w
bluzę od chłopaka. Była jej trochę za duża, ale nie
przeszkadzało jej to. Trzymała mocno rękawy i przykładała je do
twarzy, wdychając słodki zapach Hoseok'a. Kiedy szkarłatnowłosa
dostrzegła przyjaciółkę, zaczęła jej machać. Szatynka
dostrzegła ją od razu, podbiegła do niej, ciągnąc za sobą
walizkę i wbiegła na nią, wtulając się mocno.
- Sora, tęskniłam za tobą –
zaśmiała się.
- Ja za tobą też, Yuki –
również się zaśmiała i odsunęła po chwili, przyglądając jej
się. - Czemu masz męska bluzę? Jeszcze tak pachnie …
- Spragnione? - wtrącił się
chłopak.
Dziewczyny odsunęły się od
siebie jeszcze trochę, a uważne spojrzenie Huang przeniosło się
na bruneta. Przyglądała mu się dłuższą chwilę. Kiedy otwarł
usta, żeby powiedzieć donośnie jego imię, Yuki zasłoniła ręką
usta Sory.
- Jeśli chcesz wrócić do domu w
jednym kawałku, to milcz – szepnęła.
Dziewczyna pokiwała twierdząco
głową i uśmiechnęła się, zabierając kubek od J-Hope. Yuki
zabrała rękę i sięgnęła po kubek.
- Sora, jedziemy do ich dormu?
Poznasz Go.
- Serio?! Mogę?! - zdziwiła się.
- Jasne.
Całą trójka udała się do
wyjścia.
Oczywiście, jak to miała
Huang w zwyczaju, szła pierwsza. Yuki i Hoseok szli obok siebie,
delikatnie trącąc się dłońmi. Ishi wzięła głęboki oddech,
tak żeby nikt nie widział i załapała lekko jego rękę. Hope
poczuł dziwny impuls i ścisnął delikatnie jej rękę.
Jeden punkt dla mnie
– pomyślał i uśmiechnął się. Kiedy spojrzał na nią, na jej
twarzy również widniał lekki uśmieszek, ale również delikatne
rumieńce.
KOMENTARZE BARDZO MOTYWUJĄ!!!!
Pamiętaj żeby napisać to w czym ci pomogłam jeśli tego nie napiszesz to się chyba obrażę xD. W końcu się pojawiłam, a rozdział IV dopiero jutro :(. Mam nadzieję, że Yuki i J-Hope szybko będą razem, bo będzie to bardzo słodkie <3. Weny <3.
OdpowiedzUsuńChyba slodkie i dramatyczne~
UsuńNo troche rozdzial z poslislizgiem, poniewaz nie skonczylam go jeszcze. XD
No ale troche tam miedy wami bedzie, uwierz mi xD