Chapter Eleven - Tokyo Life.

Rozdział XI
"Dla człowieka, podobnie jak dla ptaka, świat ma wiele miejsc, gdzie można odpocząć, ale gniazdo tylko jedno." - Oliver Wendel Holmes.
 
Szkarłatnowłosa siedziała na łóżku, wiążąc swoje czarne botki. Nie lubiła chodzić w butach na obcasach, ponieważ była niezdarna i wiedziała, że może się przewrócić. Opuściła nogę, przenosząc swój wzrok na okno, za którym pogoda nie była zbyt przyjemna. Spędziła w szpitalu prawie dwa tygodnie i dopiero teraz może polecieć do Japonii na pogrzeb rodziców. Brunet wszedł do sali i z szerokim uśmiechem, kucnął przed dziewczyną, kładąc dłonie na jej uda. Yuki spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko.
- Wyglądasz jak lolita – zaśmiał się krótko.
- Za mało razy ci przywalili? - pogłaskała jego policzek.
- Ale to nie zmienia faktu, że jesteś urocza – zamknął powieki.
- Idiota... - westchnęła.
- Twój idiota – zaśmiał się znowu. - Ale musimy iść, twoja ciocia czeka.
    Chłopak podniósł się i ją za rękę, ciągnąc delikatnie za sobą czerwonowłosą. Śmiał się cicho pod nosem, słysząc jej niskie obcasy, które stukały o podłogę. Nie mógł uwierzyć, że ubrała obcasy, których nawet na rozdaniu nie miała. Kiedy dziewczyna ukuła go palcem w bok, przestał się śmiać, wiedząc, że to nieodpowiedni czas, żeby ukazywać swoje szczęście. Jung bardzo się ucieszył, kiedy Yuki obudziła się i przytuliła się do niego. Nie mógł wtedy pohamować łez. Jej cichy głos sprawił, że przytulił ją z całej siły. Nie słyszał jej prawie cztery dni, przez co stęsknił się za jej głosem. Pytanie brzmiące „Oppa, dlaczego płaczesz?”, otrzeźwiło go.
Wychodząc ze szpitala brunet, puścił rękę Ishi, żeby założyć maskę, ponieważ nie chciał sprawiać problemu swojej dziewczynie. Nie chciał, żeby to on miała na głowie jego fanki. Przy samochodzie stała Pani Kim, która w świetle prawa jest już matką Yuki, co również oznaczało, że Jin stał się jej starzym bratem. Po przywitaniu się z ciocią wszyscy wsiedli do samochodu. Kobieta tłumaczyła swojej nowej córce, że SeokJin poleciał już wczoraj do Tokyo, żeby spotkać się z jej babcią. Oboje będą czekać na nich na lotnisku. Tym razem za kierownicą siedział szofer ordynatorki. Szkarłatnowłosa nawet nie zareagowała, kiedy z ust szatynki padły słowa, że jej wujek przyleci dopiero na pogrzeb prosto ze Stanów.
O dziwo terminal świecił pustaki, co było pocieszeniem dla rapera, który obawiał się fanek. Nie chciał sprawiać problemów pani MinSeo, która była wobec niego bardzo wyrozumiała i miła. HoSeok, będąc w samolocie, dostrzegł, że dziewczyna zasnęła, jednak nie miał serca jej budzić. Z polecenia pani Kim, wziął ją na ręce i wyniósł z samolotu. Postawił ją na ziemi, dopiero kiedy znaleźli się na tokijskim lotnisku. Dziewczyna była ta zaspana, że tylko przytuliła na przywitanie kuzyna, po czym od razu wróciła do tulenia bruneta, któremu bardzo to odpowiadało.
- Tak się z bratem witasz? - uśmiechnął się lekko Jin.
- Przed chwilą się obudziła, więc nie kontaktuje jeszcze – wyjaśnił młodszy.
- Dobrze, dobrze. Chodźmy, samochód zostawiłem blisko wejścia – oznajmił.
- Babcia ci dała samochód taty? - odezwała się szkarłatnowłosa.
- Poprosiłem – dodał i ruszył w kierunku wyjścia, uprzednio zabierając walizki matki.
- Kochanie, zabiorę walizki, dobrze? Pójdziesz sama, śpiochu? - Jung spojrzał w jej oczy.
- Tak, dam rade – odparła.

Yuki ponownie zasnęła w samochodzie, jednak opierała się tylko o chłopaka, który delikatnie gładził jej dłoń, na której miała jeszcze ślad po igle. Będąc w samochodzie, obserwował krajobraz. Był również zaciekawiony faktem, że Jin znał bardzo dobrze tokijskie ulice. Dosłownie zachowywał się, jakby jeździł nimi przez lata.
Rodzinny dom Ishi znajdował nieco za miastem. Duże wrażenie wyparło na HoSeok'u to, że nie tylko jego kolega mieszkał w bardzo dobrej dzielnicy, ale i jego kuzynka, której dom był podobny do jego przyjaciela. MinSeo wyjaśniła mu, że oba te domy należały to ich wspólnych dziadków, jednak po ich śmierci, ojciec czerwonowłosej wybrał ten japoński. Kobieta obudziła swoją córkę i kazała przyjąć jej leki, nim wejdą do środka. Dobrze wiedząc, że starsza kobieta nie znosi zastrzyków.
Kiedy dziewczyna wykonała polecenie swojej przybranej matki, jak to określiła ordynatorka, mężczyźni zabrali walizki. Szkarłatnowłosa mogła bez problemu przywitać się z babcią, która odziana w czerń podobnie jak pozostali, przytuliła wnuczkę. Mówiła, jak bardzo jest to smutne, że jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym, wracając z odwiedzin. Pani Kim, szybko zabrała starszą kobietę na bok, żeby wyjaśnić jej, aby nic nie mówiła o jej siostrze, która może pojawić się na pogrzebie, aczkolwiek ochrona została poinformowana, że nie mogą jej wpuścić.
HoSeok był pod wrażeniem wnętrzem, które było bogato, ale mimo to minimalistycznie ozdobione. Po zaniesieniu walizek, usiedli w salonie, gdzie nagle małą puchata kulka wskoczyła na kolana bruneta, przez co pisnął wystraszony nagłym pojawieniem się futrzaka.
- Mai... - odezwała się Yuki i szybko zabrała sunię do siebie, tuląc ją do siebie.
- Urocze – skomentował.
- Jeszcze raz to powiesz...
Chłopak nie pozwolił jej dokończyć, ponieważ złożył delikatny pocałunek na jej ustach, co spowodowało lekki uśmiech na twarzy dziewczyny. Brunet był z siebie dumny, że w końcu uśmiechnęła się.
- Jeśli macie zamiar się tutaj obściskiwać, to proponuje wam, idźcie na górę – upomniał ich SeokJin.
- Ale jestem głodna – jęknęła czerwonowłosa.
- Tak, kochanie. Obiad jest gotowy – oznajmiła jej babcia.
- To mi się siostra trafiła – westchnął i wyszedł z salonu.

Kilka godzin później, Jung biegał po domu jak oszalały. Nigdzie nie mógł znaleźć dziewczyny. Zasnęli oboje w jej pokoju, ale kiedy się obudził, nigdzie jej nie było. W końcu brunet wszedł wystraszony do kuchni, w której była tylko babcia nastolatki. Chciał się odezwać, ale poplątał mu się język.
- Pani Ishi... - wydusił w końcu.
- Chłopcze, spokojnie – uśmiechnęła się staruszka. - Możesz mówić mi babcia Ishi – złapała go za ramiona i pogładziła delikatnie.
- Dziękuję, babciu Ishi – odwzajemnił jej uśmiech.
- O co chodzi? Stało się coś? Jest już dwudziesta druga, powinniście być w pokoju.
- Tak, stało się. Yuki zniknęła – powiedział zmartwiony.
- Oj, chłopcze. Musisz bardziej ją poznać – uśmiechnęła się szerzej. - O tej porze, może być tylko w jednym miejscu. Idź z SeokJin'em na boisko publiczne – powiedziała, podchodząc do lodówki. - Zrobię dla was przekąskę.
- Dziękuję, babciu Ishi. Postaram się szybko wrócić – oznajmił i pobiegł po przyjaciela.

Szkarłatnowłosa stała przed koszem na boisku do koszykówki. Trzymała w dłoniach piłkę i spoglądała w górę. Miała na sobie bluzę z kapturem, którą otrzymała w prezencie od chłopaka, ciemne jeansowe spodnie i czarne trampki. Przez kaptur nie było widać jej czerwonych włosów. Czując pot na swoich plecach, przymknęła oczy, wzdychając. Przypomniała sobie, że teraz nie może dawać z siebie wszystkiego, ponieważ może zasłabnąć. Jednak pokręciła głową i zaczęła ponownie rzucać do kosza z różnych pozycji. Po wykonaniu wsadu, opadła na ziemię zginając nogi i wyprostowała się. Postanowiła, że to koniec na dzisiaj i podeszła do piłki.
- No proszę, proszę. Kogo my tu mamy? Nowy? Więc chyba nie wiesz, że tylko miejscowi mogą tu grać – dziewczyna odwróciła się.
Kawałek dalej stał wysoki mężczyzna, którego doskonale znała i dwóch jego kolegów. Przewróciła oczami, jednak kiedy chciała zrobić krok do swojej torby, poczuła, jak noga jej drży.
- No pięknie... - westchnęła.
Odwracając się tyłem do mężczyzn, popełniła błąd i została przyciśnięta przez jednego z nich do siatki. Nie podniosła głowy, przez co dalej mieli ją za chłopaka.
- Chłopczyku, niegrzecznie tak odwracać się plecami – powiedział napastnik.
- ChanSung, może tak zagramy z nim i nauczymy go czegoś – odezwał się drugi.
- Z wielką chęcią – odparł.
Po kilku minutach gry, cała trójka była zdyszana i zdziwiona ty, że młodszy od nich chłopak w ciągu tych kilku minut ograł ich.
- Kim ty do cholery jesteś!? - wrzasnął ChanSung, łapiąc Yuki za bluzę.
Dziewczyna ściągnęła kaptur i spojrzała w jego oczy. Całą tę scenę widział już HoSeok i Jin, którzy zdyszani dobiegli na boisko.
- Zostaw ją! - krzyknął młodszy i odepchnął napastnika.
Brunet przytulił mocno dziewczynę i uśmiechnął się, po czym posłał wściekłe spojrzenie Hwang'owi.
- Yuki, czy ty zawsze musisz sprawiać kłopoty? - westchnął jej brat.
- Ja tylko grałam, to ChanSung ma problemy – burknęła.
- Kim jesteście i co robicie z moją ukochaną? - warknął.
- Nie jestem twoją ukochaną debilu! - krzyknęła i westchnęła, uspokajając się. - Braciszku, Hobi, to starszy brat Sory, który ma źle poukładane we łbie – burknęła.
- SeokJin jest twoim bratem? - zdziwił się brat jej przyjaciółki.
- Tak. Wyjeżdżam na stałe do Seoulu do cioci.
- Czemu on nazwał cię swoją ukochaną? - zapytał Jung.
- Bo nie zna słowa nie, a powinien – wtuliła się w niego i spojrzała mu w oczy. - Oppa, dziękuję – cmoknęła go delikatnie w usta.
- Zdradziłaś mnie!? - wrzasnął Hwang.
- TY SZALONY POJEBIE! ZNOWU SPRAWIASZ PROBLEMY MOJEJ PRZYJACIÓŁCE?! - wszyscy spojrzeli na wściekłą Sorę, która jakby pojawiła się znikąd.
- Cześć Sora! - zawołała Yuki.
Mimo że szatynka była niższa od brata, złapała go za ucho i pociągnęła w dół.
- ILE RAZY MAM CI POWTARZAĆ! YUKI NIE BĘDZIE TWOJĄ DZIEWCZYNĄ N-I-G-D-Y - krzyczała mu wprost do ucha, przeliterowując ostatnie słowo.
- Błagam... puść... - jęknął jej starszy brat.
Szkarłatnowłosej zakręciło się w głowie i upadłaby, gdyby nie szyba reakcja J-Hope'a, który w porę ją złapał. Kim przewrócił oczami, będąc niesamowicie wściekły.
- YUKI! ARESZT DOMOWY! - wrzasnął Jin.
- TA?! ZA CO?!
Szatyn pogrzebał w jej torbie i rzucił jej małą buteleczkę soku. Dziewczyna szybko ją otwarła i napiła się. Nie czekając, aż jej się poprawi, HoSeok zdjął jej bluzę, pod którym miała tylko czarny top na ramiączkach, przez chwilę starał się nie patrzeć na jej biust, po czym odchrząknął i wziął ją na plecy.
- Idiota – mruknęła.
- Twój idiota – uśmiechnął się do niej szeroko.
Jung podszedł do kłócącego się wciąż rodzeństwa Hwang i posłał mężczyźnie wściekłe spojrzenie.
- Jeśli jeszcze raz, będziesz mówić o mojej dziewczynie w taki sposób, to będziesz miał ze mną do czynienia, a nawet i ze wściekłymi Kuloodpornymi – zagroził mu.


Po powrocie do domu, cała trójka zjadła przekąskę, którą przygotowała babcia Ishi. Yuki wzięła kąpiel i zamiast udać się do swojego pokoju, zakradła się do pokoju HoSeok'a, który leżał na łóżku w pokoju dla gości, spoglądając w sufit. Zdziwił się, widząc swoją dziewczynę w uroczej pidżamce, ale i tak uśmiechną się.
- Już śpię? - zapytał, śmiejąc się cicho.
- Nie, idioto – usiadła na nim okrakiem i położyła się na nim.
- To, co tu robisz, kochanie? - zapytał, unosząc brew.
- Nie chce sama spać – odparła. - Wiesz, nie wiedziała, że potrafisz być taki groźny – szepnęła, gładząc jego policzek.
- Poznamy się bardziej, uwierz mi – cmoknął ją w usta.
- Przepraszam, że ostatnio byłam taka osowiała. Po dzisiejszym dniu, znowu poczułam, że mimo tego, co się wydarzyło, mogę się uśmiechać – uśmiechnęła się szeroko, a po jej policzkach spływały łzy.
- Oj, kochanie – westchnął i usiadł, tuląc ją mocno do siebie.
- Nie masz za co przepraszać. Chodźmy spać, jutro jest pogrzeb – powiedział wbrew sobie.
Jung, gdyby nie rodzina dziewczyny po wydurniałby się z nią, ale jutro też mieli ważny dzień.

2 komentarze:

  1. Takie słodkie zakończenie *q*. Hoseok taki opiekuńczy w całym rozdziale *q*. Trochę nie podoba mi się to, że Yuki ograła Chansung'a w kosza, bo Chansung jest jedną z bestii kpop'u, tak samo jak całe 2PM, więc no... Nie wiem co jeszcze napisać, bo rozdział bardzo mi się podobał ^^.
    Pozdrawiam, twoja Chingyu <3
    Ps: nie bądź zła, czy cuś, wyraziłam tylko swoje zdanie :/.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie gniewam sie na nic. Ty odparłaś tak, a jest tak. Hoseok jest taki kochany i będzie do konca sezonu, dobrze o tym wiesz. ❤

      Usuń

Layout by Ally | Credit x